piątek, 29 września 2017

Prezent od Breyera



Może już ktoś słyszał - Duende, co po hiszpańsku znaczy elf.
Miało nie być newsów, wiem, ale bez tego panicza po prostu nie mogło się obejść (:

Jak na razie dla zwykłych szaraczków, jak ja, niedostępny, hit Breyera na którego czekają nawet znakomici artyści.
Dostęp do niego mają już członkowie Premier Collection...

niedziela, 17 września 2017

Schleich, Breyer i... CollectA

NIESTETY, WYSTĄPIŁ PROBLEM ZE ZDJĘCIAMI, ZOSTANĄ DODANE PÓŹNIEJ.

Breyer i Schleich. Dwaj giganci. Co wśród nich robi CollectA? Spytałabym raczej, co tutaj nadal robi Schleich...


Schleich

    Nie pamiętam co to za sklep, kiedyś często do niego chodziliśmy. Zawsze były w nim do kupienia Schleiche. Wchodziłyśmy do tego sklepu, podchodziłyśmy do półek z miniaturami koni i nie mogłyśmy się od nich oderwać.
    Zawsze uprosiłyśmy rodziców o choć parę figurek. Nie pamiętam już, jakie dostałam, chyba zwierzaki z ZOO i psa. Za to konie mojej siostry znam doskonale: koń przewalskiego z 2006r. i pociągowiec z 2000r. Wciąż je ma. Starannie wykończone i pomalowane, widać, że stworzone ze specjalnej masy, ogółem staranne, realistyczne... I takie właśnie były Schleich. Realistyczne, kunsztowne, piękne. Były. Kiedyś.
    Kilka lat temu znów znalazłyśmy się w pobliżu regału ze Schleichami i mina nam zrzedła. Znów naciągnęłyśmy rodziców na trzy figurki: ja wybrałam klacz arabską 13630 i arabka 13629, a moja siostra ogiera 13690.
    Tylko, że wolałabym nie nazywać tego wyrobem firmy Schleich. Płaskie, krótkie kopyta, rysy wyglądające jak sierść na całym koniu, co sprawia okropne wrażenie. Klacz ma ośle uszy a jej partner wygiętą nogę. Najgorsza jednak jest zmiana materiału, z którego są produkowane. Najwyraźniej widać różnicę, gdy porówna się napisy na brzuchu starszego konia i jednego z tych trzech. Zdecydowanie wygląda na... plastik! Zwykły, tani plastik...

Arabka nr 13630



Arab nr 13629

    Jakieś dwa lata temu znów zetknęłam się ze Schleichem. Na blogu Capricorn Meadow zaprezentowana została andaluzyjka, kolejny wyrób firmy. To. Był. Szok. Chociaż może nie aż tak wielki, skoro wiedziałam już, że jakość dzieł Schleich'a spada. Jednak... To, co widziałam przedtem przypominało przynajmniej próbę stworzenia realistycznego obrazu wyrzeźbionego zwierzęcia. Andaluzyjka natomiast była mała, za mała na andaluza, miała zbyt grube nogi i wyglądała, jakby jej zadaniem było być słodką, a nie realistyczną. A w komentarzach same ochy i achy, zapewnienia czytających, że jak uzbierają tyle to ją kupią, wzdychanie jak jest słodka i jedynie pozytywne opinie. Zbaraniałam. Po prostu ZBA.RA.NIA.ŁAM. Jakość Schleicha spada, a ludzie po prostu rzucają się na to, co firma im proponuje.
    I na tym polega problem. Kolekcjonerzy, a zwłaszcza dzieci, znają Schleicha i kupują masę ich koników. Tanie figurki koni, nie tłuką się i stoją na półkach w sklepach, a dzieci nie patrzą aż tak na wygląd zabawek. Nic dziwnego, że wyciąga się po nie masa małych rączek (i nie tylko małych, z tego co wiem).
    Tak, zabawek, najchętniej zakwalifikowałabym Schleiche tylko i wyłącznie do zabawek dla małych dzieci. Chyba każdy wie, jak obecnie wyglądają Schleiche. Grube, nieforemne nogi, pysk o kształcie zbliżonym do prostokąta i  oczka wyglądające jak ziarnka sezamu. Trudno nawet zrobić dla nich sprzęt, który wyglądałby rozsądnie, bo one są zwyczajnie nieproporcjonalne i nierealistyczne.

Lśniące oczy i chrapy - kiedyś dopełnienie całości, obecnie nic nie mogą pomóc, są dla mnie jedynie wywołującym żal przypomnieniem.
Schleich postawił na ilość, a nie na jakość. I to jest straszne.

Dlatego nie miejcie do mnie żalu, gdy znów będę jęczeć, jakie to Schleiche są okropne. Nie mogę na nie patrzeć i naprawdę przykro mi z tego powodu, z powodu firmy mojego dzieciństwa, którą od zawsze uważałam za cudowną, podczas gdy ona stoczyła się na DNO.



Breyer

I w takim właśnie momencie, gdy załamana porażką Schleicha łaziłam po blogu Capricorn Meadow, po raz pierwszy zobaczyłam figurkę Breyera, a dokładniej izabelowatego marwari. Jak dla mnie jest on fenomenalny nawet jeżeli zna się inne wyroby tej firmy, więc możecie sobie wyobrazić, jakie wtedy zrobił na mnie wrażenie. Niemożliwe, po upadku Schleicha na świecie naprawdę istnieje jeszcze jakaś firma produkująca ładne modele?!
Zaczęłam bardziej grzebać w Breyerach, zwłaszcza, że i moja siostra mniej więcej w tym samym czasie je odkryła. Śliczne, staranne, tworzone ze specjalniej, dość kruchej lecz i drogiej masy - na co wskazuje chociażby cena Breyerów, w końcu nie wzięta z kosmosu, od tak, bo mamy fajne konie.
Nie mogłyśmy nigdy dostatecznie nacieszyć oczu Breyerami, oczywiście najbardziej marząc o ślicznym izabelku. Ale że był on jednak dość drogi, zostawiłyśmy go w spokoju i po jakimś pół roku przywędrował do mnie Ceylon, a do mojej siostry, po pewnych komplikacjach (powiem tyle, że przez przypadek dorobiła się dwóch figurek więcej) Cheeroke (:
Dziś, wiedząc już trochę więcej na temat Breyerów, mogę Wam powiedzieć, że - to prawda - jedne są brzydsze (zwłaszcza starsze modele), drugie ładniejsze. Niektóre figurki mają niewybaczalne błędy, inne są cudne mimo malutkich rozmiarów. Breyer nie ma drygu do robienia sprzętu. Ale Breyer nigdy jeszcze nie zaliczył takiej wtopy,  nie popisał się tak, jak Schleich ze swoimi dziełami. I prezentuje zupełnie inną jakość - nawet serie dla dzieci (np. Wind Dancers), robione są z podobnego materiału, co większość. Piszę większość, ponieważ czasem wyrabiane są modele z jeszcze lepszego tworzywa, np. z masy żywicznej (;
Jakość Breyerów potwierdza i to, że ludziom chce się płacić tak duże sumy i szukać po sklepach zagranicznych wytworów.
No i ogółem, co tu dużo mówić, lubię Breyera (: Odniósł sukces i wspina się dalej, a jego wytwory uważam za piękne...



CollectA

Dochodzimy do ostatniej firmy, CollectA. Niby tanie figurki z takiego tworzywa jak Schleiche, też z wyrytą sierścią, ale jednak i one prezentują zupełnie inną jakość niż Schleich. Te konie są  proporcjonalne i nierzadko ładne. Moja siostra ma parę Collect, więc wiem, co mówię (; Mam nadzieję, że firma wzbije się wyżej i obali rządy Schleichów, bo patrząc na jej wygląd i cenę ma na to szansę. Oby...

Z tego co wiem rośnie też kolejna, młoda firma  podobna do Breyera. Może poszukam o niej więcej informacji i też coś niecoś o niej napiszę (:

Post byłby o wiele ciekawszy i zapewne dłuższy, gdybym miała zdjęcia, ale bądźcie cierpliwi (: W końcu uda mi się je dodać...


Może i Wy chcielibyście podzielić się własną opinią na temat tych marek? Wiem, że moje poglądy są mocno kontrowersyjne, zwłaszcza jeśli chodzi o Schleiche....
 
Wasza Nathing (:
 
 

Powroty

Wiem, nie było mnie dłuuugo, ale miałam kryzys blogowy. Wszystkie moje blogi stały. Dlatego teraz wcześniej opracowuję kolejne posty :)
Na początek może powiem nieco o zmianach na blogu. Nowa nazwa brzmi Apple Angels Rancho. Cząstkę AA przypisałam tutaj już dawno temu, a pomiędzy stajnią a ranczem długo się wahałam, ale raz, że nie chcę być kolejną ,,Stable", bo ten człon jest dość uniwersalny, a dwa, to już zupełnie odrębna historia :) Może ją Wam kiedyś opowiem (;
Na nagłówek zaś dałam nic innego, tylko.. Chica Lindę z jej amazonką Pru. Co one tu robią, dowiecie się wkrótce :)

Posty w przygotowaniu:

  • Porównanie trzech znanych ,,figurkotwórców";
  • Post o mojej nowej zdobyczy - Hwin.
W niedalekich planach mam (innymi słowy tworzą się materiały do nich):

  • Przedstawienie Ceylona (w końcu, biedulek już długo się naczekał);
  • Post o ,,ukrytych perełkach", jak na razie dwóch na moim ranczu;
  • Porównanie splotów uwiązów - na początek plecionki ,,parzyste";
  • Opis zestawów kreatywnych;
  • Początek seri ,,Co można uzyskać z...";
  • Pierwsze ,,Patenty";
  • Konkurs :)
  • A jeśliby mi się już baardzo nie chciało, przypomnijcie mi, że mam pomysł bardzo krótki, ale warty uwagi post.
Koniec gadania, zabieram się do pracy. A Was zapraszam do czytania (: