wtorek, 19 czerwca 2018

Fantasy Horse Painting Kit - zestaw do malowania nr 4206

Pamięta ktoś może, jak pisałam, że przeszłam tortury fotografowania białych figurek Canonem? Oto macie powyżej moją białą armię.
Zaznaczam, że zdjęcia stare i nie jestem z nich specjalnie dumna :\

Zestaw nosi numer 4206 wraz z dumną nazwą Fantasy Horse Painting Kit i przyjechał do mnie we wrześniu 2017 roku. Na prezentację czekał długo, bo początkowo planowałam pokazać go wraz z efektem końcowym każdego z koników, ale chyba powinnam nieco się z tym postem pospieszyć, więc w końcu ukończonych modeli na razie nie pokażę c':

Jak widać wszystkie konie to Stablematesy.
W zestawie poza figurkami znajdują się farby w nie-końskich kolorach (którym zapewne zawdzięcza swój tytuł) i jeden dość cienki pędzel. Tak naprawdę to niezbyt jest pomocny rozmiar przy małych szczegółach.
Jestem Wam winna wyjaśnienie, bo miałam już parę razy okazję malować zestawy z Breyera. Jest to piekielnie trudne zadanie, nie myślcie, że weźmiecie farbę i będzie Wam ładnie się rozprowadzać, cienką warstwą, bez smug, przejścia barw zrobione bez problemów. Farby akrylowe mają to do siebie, że wymagają pewnej wprawy. Na początku zapewne konsystencja Was zaskoczy i będzie trudno ładnie farbę rozprowadzić. Poza tym zadanie utrudnia masa, z której wykonane są modele. O wiele łatwiej jest pomalować Schleicha czy twór Collecty, bo nie będą aż tak kłuć w oczy smugi ani za duża ilość nałożonej farby.
Zaznaczam jednak, że nie są to mankamenty, za które ponosi odpowiedzialność firma. Modele i akryle po prostu tak mają.
Dla Breyera ogromny plus za konsystencję farb. Jeśli kupujemy farby akwarelowe sami zazwyczaj musimy trochę się namęczyć, by uzyskać odpowiednią gęstość. Minus za to za nietrwałość pędzli, bo chociaż pędzelek z tego zestawu się trzyma, to po pewnym czasie pracy z jednym z Classiców rozkleiły mi się wszystkie trzy.

Poza elementami do malowania w pudełku jest również swojego rodzaju kolorowanka, do stworzenia otoczenia dla naszych maluchów.
Pomysł nawet fajny i przyjemna dla oka grafika. Mam pewne wątpliwości, czy kredki dobrze kolorowałyby po tym kartonie, niestety nie sprawdzałam.

Przechodząc do figurek. Arabek to ogier na moldzie 5622 Arabian Walking, wyrzeźbionym przez Jane Lunger.
Jako że zestaw przyjechał głównie do pomalowania i na sprzedaż, arabek był przeznaczony do kupna po nadaniu mu barw. Na dzień dzisiejszy mam jednak wątpliwości, czy ktoś go zechce, i to tak spore, że chyba nawet nie będę go wystawiać.
Arabek jest jedną z figurek, które niezbyt lubię za kształt. W dodatku jak na araba ma za mało lekkości, i cóż - jak dla mnie to  jeden z przykładów, że wklęsły pysk nie równa się arab.
Jestem zdania, że na najbrzydszym nawet koniu można zastosować malowanie, które zakryje jego wady i podkreśli atuty (jak również że nawet najpiękniejsze malowanie może zniszczyć najcudowniejszy model, o ile nie są dobrze do siebie dobrane). Toteż w przypadku tego ogiera, wcielenia breyerowej może nie brzydoty, ale pewnej toporności w wyglądzie i klasykowi ujemnego oddziaływania niestarannej maści, postanowiłam wyciągnąć z figurki ile mogę. Chciałam, żeby zaczął przypominać prawdziwego przedstawiciela swojej rasy.
Żałuje trochę, że wzięłam się za niego wtedy, gdy widziałam go jako brzydala. Gdy patrzę na te zdjęcia wydaje mi się o wiele ładniejszy niż wtedy i zapewne wiedziałabym lepiej, co dokładniej powinnam podkreślić. Zapewne teraz zrobiłabym go na kasztanka.
Może na razie więcej o koniku zachowam dla siebie, bo jeszcze wszystko wypaplam przed oficjalnym postem.
Napis pod spodem oczywiście głosi c Breyer Reeves, wszelkie prawa zastrzeżone.

Źrebaczek. Stworzenie swawolne i ruchliwe, dłuta Sarah Rose jako Scrambing Foal, mold nr 5613.
Chudziutki, o zgrabnych cieniutkich nóżkach. Czuć delikatność tego małego stworzonka, gdy trzyma się model w rękach. Bardzo przyjemny dla oka, jakkolwiek nigdy specjalnie mnie do niego nie ciągnęło.
Ma ładnie wyrzeźbione mięśnie.
Jak dla mnie najgorzej prezentuje się od przodu i od tyłu. Ma ślicznie wyrzeźbioną grzywę i ogonek.

Czyż nie jest śliczny i radosny?
Pozwolę sobie zaznaczyć, że nawet od dołu nie wygląda źle c;

Kolejny petent stara się o zasłużoną uwagę. Był on jedną z rzeczy skłaniających mnie do kupna zestawu.
Jest to...
...Andalusian Stallion!
Ogier wyszedł spod rąk samej Brigitte Eberl.
Ma cudowne fałdy na mięsistej szyi (które wśród całej piątki modeli sprawiły mi zdecydowanie największą trudność przy fotografowaniu). Cudnie wyrzeźbiona grzywa, pysk, wszelkie mięśnie i cała przepiękna sylwetka.
Mój typ, śliczne wykonanie. Chyba nic dziwnego, że figurował na mojej liście życzeń.
Do czasu aż...
...przyjechał. Oglądając go jedynie na zdjęciach mogłam jeszcze się łudzić, że te krzywe nogi na żywo prezentują się lepiej, ale mając andaluza przed oczami nie mam już złudzeń.
O.N.E. S.Ą. BRZYDKIE!
Nieproporcjonalne względem reszty ciała, negatywnie wpływające na wygląd ogółu, z nieładnym ustawieniem, przesadnie cienkie i o za małych, niekształtnych kopytkach.
Tego malowaniem, choćby najlepszym, się nie da zatuszować.
I tak powoli ten wymarzony piękniś zaczął tracić dla mnie blask...
Finalnie trafił do mojej siostry, której bardzo się spodobał.
Poza nogami jednak nie można odmówić mu uroku.
Andaluz był najtrudniejszą figurką do fotografowania, ze względu na piękne, kunsztowne szczegóły, które są chyba największą zaletą tego moldu.
Zdecydowanie jedną z większych zalet modelu jest grzywa. W przeciwieństwie do bardzo wielu figurek jest naprawdę ładna i realistyczna. Nie powiedziałabym jednak tego samego o ogonie, który wydaje się być jakiś skurczony i jest ewidentnie zbyt cieniutki.
Zad akurat do mojego typu nie należy, chociaż nie jest brzydki.
No ale pysk i grzywa już w moim typie są :3


No i na koniec szyja jeszcze raz. Tutaj chyba lepiej widać wszystkie jej cudowne detale <3

W przeciwieństwie do opisanego wyżej andaluza ten pan kłopotów sprawił mi, jako fotografowi, chyba najmniej (może też dlatego, że poszedł na pierwszy ogień).
To Peruvian Paso wyrzeźbiony, podobnie jak arabek wyżej, przez Jane Lunger. O nim zbyt wiele nie opowiem, bo wydaje mi się dość prosty i jasny w odbiorze, ma nieco zbyt masywną (cecha charakterystyczna dla wielu SMek), przyjemną budowę, choć też nie nadzwyczajną.
Bardzo widocznym błędem jest zbyt duże uniesione kopyto, noga którą koń podnosi jest również nieładnie krzywa, co będzie dobrze widać od przodu.
Z uchwyceniem przodu miałam jak widać pewne trudności. Z tej strony uwydatnia się cecha, która jest wadą wielu breyerów - figurka od przodu i od boku to jakby dwa różne konie.

Rzut od dołu
~I malownicza poza ~
Tkwi w nim pewna duma i odwaga.

A teraz konik będący moim największym - zdecydowanie pozytywnym - zaskoczeniem, także wyrzeźbiony przez Jane Lunger.
Jest to mustang Rivet.
Widziałam jego zdjęcia w wielu zestawach, pomalowanego na różne sposoby, ale nie wydawał mi się specjalnie interesujący - kolejny przykład, jak słabe malowanie może zbrzydzić mold. Natomiast kiedy go zobaczyłam na żywo, urzekł mnie natychmiastowo, od czubka nastroszonej grzywy po koniuszki kopytek.

Pysk ma oczko w przyjemnym kształcie i nieco  spłaszczone żyłki. Ogonek jest wręcz uroczy - wszystko to kształtne, tworzące jedną, anatomicznie zgodną całość.

Rzeczą, która mocno zwróciła moją uwagę jest uniesiony grzbiet. Poza została genialnie uchwycona. Po prostu G.E.N.I.A.L.N.I.E.

Pomijając tył maluch nawet dobrze współpracował z aparatem.
Jak tak teraz pomyśleć, to kojarzy się trochę z płomieniami. 
Przypomina żywioł <3
Jednym z jego atutów jest ładny, kształtny zad. To rzecz którą lubię widzieć u figurek.
Urzekły mnie także uszy <3 Niby takie przyklejone do szyi, ale.. Mają swój urok :)
Ogółem, zachwyciła mnie jego sylwetka. I - co pragnę zaznaczyć - przód i boki nie tworzą "dwóch koni".
Kocham ten pyszczek <3
Mój zachwyt tym konkretnym modelem osobiście porównałabym do zachwycania się rysunkiem, który jest w połowie uproszczony ale też na wpół realistyczny. (Nie wiem czy ktoś zrozumie o co mi chodzi)


No i co sądzicie o naszych białaskach? :)
Ustawienie według wzrostu
Odpowiadają Wam takie posty zbiorowe? Da się przeżyć mimo (ekhem) zdjęć?

Pytam, bo naprawdę chcę wiedzieć >.<

Wiedzcie, że już szykuję kolejny grupowy post ^^ Ktoś zgadnie jaki? d:
HARBI, BEZ SPOILERÓW
No cóż, żegnam się już :}

Wasza
Nathing