Potrzebowałam przerwy. Po prostu.
Przez wiele lat próbowałam walczyć z tymi przerwami, jakoś im zapobiec, rozplanować posty. Ale teraz widzę, że to bez sensu, bo w pewnym momencie roku zawsze w końcu nadchodzi moment, kiedy nie mam siły wyciągać wniosków z pięćdziesięciu kolejnych źródeł, robić zdjęć i opisywać modeli.
Nie prowadzę tego bloga dla pieniędzy, rozgłosu ani wyższego celu. Piszę, bo lubię i nie ma sensu, żebym zmuszała się do pisania wbrew sobie.
Czasem będę robić przerwy i trudno.
Wracam, ale nie dlatego, że mam czas, jestem wyrobiona ze wszystkim (broń Boże!) czy mam siłę góry przenosić.
There is no such a thing as the right time - there is just time and what you choose to do with it.
Po prostu moja przerwa się skończyła i jestem gotowa wrócić.
Znowu post wypełniony moimi rysunkami, bo nie mam żadnych nowych zdjęć. Miałam nawet iść dzisiaj na sesję, ale... nie poszłam. Może jutro się wybiorę.
Mam masę nowych koników, więc może najpierw wezmę się za opisy. Aż dziw, jak to się mnoży, chociaż ja do kupna żadnego nawet palca nie przyłożyłam. Przed przerwą zaczęłam różne posty nie-figurkowe, ale chciałabym jeszcze doczytać, usunąć to co niepotrzebne, trochę lepiej je wszystkie zaplanować i co nieco pozmieniać. Mam też nawet nowe przemyślenia, ale chyba na razie nie nadają się na wpis. O koniach rekreacyjnych. O rekreacji. O tym jak prawda jest względna i jak łatwo oceniać... a trudniej robić.
Także dziś już znikam, ale zapowiadam się na przyszłość.
Będę wracać. Zawsze będę wracać. Nie grzebcie mnie jeszcze.