Wakacje dla większości niestety niedawno się skończyły, a i ja pod koniec sierpnia wróciłam z letnich wojaży, chociaż został mi jeszcze miesiąc lenistwa.
Udało mi się znaleźć pracę na wakacje, a dokładniej była to praca na półkoloniach jeździeckich. W wyniku czego moje lato końmi było wypełnione po same brzegi. Nie, żebym narzekała c;
Udało mi się zabrać aparat i nacykać masę zdjęć, z czego ze sporej części jestem zadowolona. Widzę spory postęp w moich fotografiach, coraz częściej cały pożądany obiekt mieści się w kadrze i coraz mniej mam takich krzywulcy:
A krzywe zdjęcia to jeden z moich większych problemów, więc ta poprawa bardzo mnie cieszy. Jak już wspomniałam zdjęć narobiłam bez liku, koło tysiąca, a nie zdziwiłabym się, gdyby było ich więcej. Z tego powodu zamiast tradycyjnie wstawiać wszystkie te-które-prawie-wyszły postanowiłam pokazać jedynie najlepsze, a i tak na pewno nie udało mi się wygrzebać wszystkich, bo część zagubiła mi się wśród reszty i zniknęła w czeluściach mej niepamięci.
Wiele koni, dobre tło i odpowiednie światło - co tu dużo mówić, istny raj dla fotografa. Byłam zachwycona tym, jak maści koni współgrają z otoczeniem, z resztą sami możecie to ocenić. Wiecie, że nie jestem zbyt skora do edycji zdjęć, w tym poście kolory podrasowałam tylko w dwóch przypadkach (oba zdjęcia z resztą podpisałam cx).
Ale, ale, post nie miał być przecież o zdjęciach.
Po raz pierwszy miałam stricte ,,końskie" wakacje. Zawsze jakoś tak wychodziło, że w lato nie jeździłam prawie w ogóle. Nietrudno się chyba domyślić, że tegoroczna odmiana bardzo mnie cieszy c;
Miałam okazję spróbować nowych rzeczy, zobaczyć jak wygląda opieka nad
kobyłą ze źrebakiem i samym malcem, byłam w terenie, a przeszkód
skoczyłam chyba więcej, niż w całym mojej dotychczasowej karierze
jeździeckiej. Jeżeli dodać do tego, że trafiłam na naprawdę wymarzonego pracodawcę, to raczej nietrudno uwierzyć, że wprost nie chciałam stamtąd wracać.
Oczywiście, było trochę do roboty, w końcu po to tam pojechałam, żeby pracować (; Jednak praca z końmi nie jest mi straszna; trochę gorzej z dziećmi, po pewnym czasie faktycznie ma się ich serdecznie dosyć. Nie zmienia to faktu, że ogrom zadań mnie nie przygniótł i chętnie powtórzyłabym taki wyjazd.
Na jednej z sesji udało mi się złapać parę fajnych kadrów w ruchu, bo konie pozowały świetnie. Jednak żal mi tych słabych kolorów, cieni, światła. Widać wyraźnie, że ten rodzaj zdjęć muszę jeszcze poćwiczyć.
Te zdjęcia kucyków bardzo mi się podobają, wyglądają jak z jakiegoś rajskiego ogrodu.
Aparat wzbudził powszechne zainteresowanie i wiele koni podchodziło go powąchać, ale Heniek w pewnym momencie ewidentnie się nudził i zaczął za mną chodzić. Co było niezwykle słodkie, ale ciężko robić zdjęcia, kiedy łazi za tobą wałach metr siedemdziesiąt, który do prawie wszystkich innych koni jest wrogo nastawiony c'x
A poniżej Tania, żarłacz biały i ciasteczkowy potwór. Bardzo fajna kobyła, jeździłam na niej przez dłuższy czas, polubiłam ją bardzo. Z resztą wszystkie konie polubiłam.
Zdjęcia poniżej trochę mi żal, bo chociaż światło bardzo fajnie zgrało się z aparycją konia, to wcisnęła mi się w kadr linka padokowa, no i kolory mogłyby być trochę lepsze. Co nie zmienia faktu, że niezwykle podoba mi się, jak Portos na nim wyszedł.
Zbliżeń na oczy zrobiłam całą masę, jednak z jakiegoś powodu żadne zdjęcie nie wyszło tak, jakbym chciała.
Ta fotografia zarazem mi się podoba i mnie śmieszy, zdjęcie zrobione przez ogrodzenie mini-wybiegu, kucyk wygląda jakby zamknięto go w okratowanym więzieniu.
Swoją drogą ten maluch ma niesamowite oczy, żałuję trochę, że nie mam żadnego fajnego zdjęcia, na którym byłoby to wyeksponowane.
Na koniec zostawiłam moje dwa ulubione zdjęcia, są niemalże identyczne i trudno mi wybrać lepsze, ale polowałam na ten kadr od początku i jestem zachwycona zarówno światłem, jak i kolorami.
Co tu dużo mówić, miałam cudowne wakacje w siodle, poznałam nowych ludzi, nową stajnię, do której chętnie będę wracać, no i nacykałam zdjęć c;
Przyznam się, że po półtorej roku bez treningów i bez Szafiry wkradło się do mojego serca zwątpienie. Wakacyjny wyjazd pchnął w końcu moją karierę jeździecką do przodu, dał mi możliwość spróbowania swoich sił, swoich pomysłów i dobrze było poczuć, że to co mówię ma jakieś znacznie. I chociaż moje umiejętności ujeżdżeniowe zwiększyły się nieznacznie, to wróciłam na wieś z nadzieją. Z przekonaniem, że da się. Wystarczy tylko spróbować.
Można zatem podsumować, że miałaś bardzo udane wakacje! Ja też spędziłam je wśród koni i tak jest zdecydowanie najlepiej :D
OdpowiedzUsuńZgadzam się :D
UsuńWidać, że miałaś wspaniałe wakacje! :) Zdjęcia bardzo fajne, poczułam atmosferę obozu i wybiegów ;)Ze fotografii przebija Twoja miłość do konii i pasja, i robi to naprawdę wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńA co fajnego studiujesz?
Pozdrawiam :)
Historię :)
UsuńŚliczne zdjęcia. Ten tarantowaty pychol na trzecim od końca jest cudowny. <3
OdpowiedzUsuńGratki wakacji, zazdroszczę bardzo!
Dziękuję bardzo :DD
UsuńTarantowate chrapki ujęły mnie całkowicie <3 Bardzo mnie cieszy to, jak spędziłaś wakacje! Mimo, że w pewnym momencie zatraciłyśmy się w swojej codzienności, na czym ucierpiał kontakt, zdarzało mi się pomyśleć, "ciekawe co robi Nath?", chociaż nie napisałam sms z zapytaniem. Mam nadzieję, że będziesz wracać tam częściej (chociaż już wiem, że to zrobiłaś) i chłonąć wiedzę oraz poszerzać zakres swoich umiejętności!
OdpowiedzUsuńOk doczytałam, że to żabi pysk i chyba normalne konie też mogą to mieć.
UsuńTo akurat tarantka, chociaż o rzadkim wzorze (ta sama co na 4. zdjęciu) c;
UsuńDziękuję i dziękuję :3
dzieci to ja nie znoszę ale te wakacje brzmią cudownie, sama bym chętnie czegoś takiego spróbowała i fajnie jest słyszeć, że tak się rozwinęłaś jeździecko przez to lato!:D
OdpowiedzUsuńNo i zdjęcia są cudne!!!
Dziękuję bardzo ^^
Usuń