Cieszę się, że udało mi się dotąd zachować w postach ciągłość i z miesięcznika przestawić się na niemalże tygodnik c; Do tej pory zostały mi tematy do pisania - i to dużo - jednak w szkole, jak każdy z Was zapewne wie, różowo nigdy nie jest i niestety nadszedł ten moment, że przestałam nadążać z moimi planami weekendowej nauki, o planowej nauce w tygodniu nie wspominając. Kładę się coraz później, mam coraz więcej do roboty w jednym momencie, a na modelach skupiam się coraz mniej - mówiąc dokładniej, wcale się nimi nie zajmuję. Rysunki też porzuciłam całkowicie (nie licząc bazgrołów na tych niewymagających lekcjach... czyli praktycznie nigdy), nad czym boleję, ale nie mam jak zabrać się za nie porządnie.
czwartek, 14 listopada 2019
Posty, posty
Cieszę się, że udało mi się dotąd zachować w postach ciągłość i z miesięcznika przestawić się na niemalże tygodnik c; Do tej pory zostały mi tematy do pisania - i to dużo - jednak w szkole, jak każdy z Was zapewne wie, różowo nigdy nie jest i niestety nadszedł ten moment, że przestałam nadążać z moimi planami weekendowej nauki, o planowej nauce w tygodniu nie wspominając. Kładę się coraz później, mam coraz więcej do roboty w jednym momencie, a na modelach skupiam się coraz mniej - mówiąc dokładniej, wcale się nimi nie zajmuję. Rysunki też porzuciłam całkowicie (nie licząc bazgrołów na tych niewymagających lekcjach... czyli praktycznie nigdy), nad czym boleję, ale nie mam jak zabrać się za nie porządnie.
niedziela, 3 listopada 2019
Breyer odstawia fuszerę
Kto czyta tego bloga nie mógł nie zauważyć mojej jawnej niechęci do wyrobów firmy Schleich. Nieraz wyrzucałam im, że są nierealistyczne i tak naprawdę to nie modele, tylko zwykłe zabawki dla dzieci. Za to Breyera zwykle chwaliłam, chociaż jego wyroby również mają sporo wad. Rzeczą, którą zawsze bardzo podziwiałam jest jakość breyerowych wytworów dla najmłodszych. Miałam styczność z kilkoma takimi zabawkami i zrobiły na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie.
Może jednak przed zakupem kolejnego modelu powinnam była sobie uświadomić, że jak dotąd poznałam bliżej jedynie figurki z serii skierowanych nieco bardziej do dzieci, lecz nadal przypominających te ,,normalne" Breyery, a nie stricte dziecięce, mniej realistyczne a bardziej zabawkowe zestawy.
Ukryte perełki
Mam swój figurkowy fetysz. Bardzo lubię wyłapywać ładne moldy wśród koników dla dzieci. Nazywam je Ukrytymi Perełkami. Cieszy mnie wizja przemiany czegoś zwykłego i nie zwracającego uwagi ,,poważnych" kolekcjonerów w pełnoprawne cudeńka. Dlatego sprawiłam sobie kilka Breyerów "do zabawy" do cutomizacji.Całe te perełkowe zamieszanie rozpoczęła Sumatra, potem do łapek przykleiły mi się także zestawy z serii Spirit Riding Free.
Każde z nich dostanie swój post w stosownym czasie c;
Boomerang był w zestawie ze swoją amazonką Abigail oraz rzędem westernowym (i szczotką, ale nie wiem czy to jest w tym momencie istotne).
Sumatra w opakowaniu :) |
niczego nie skończyłam, ze to będzie trudna sztuka i w ogóle NIE. No ale sami wiecie, jak to jest >.<
Come to visit us they kept demanding
I wiecie co?
Nikt nie był tak miły pomóc mi i go łaskawie kupić.
Sprawdzałam codziennie: dwie sztuki.Wiecie, w sumie nie był taki drogi. I w ogóle. Poza tym miałam już nawet pomysł jak go przerobić. Jednak wytłumaczyłam sobie spokojnie: plan wygląda fajnie, ale to nie wyjdzie. No bo jak ma wyjść?
Więc zrobiłam screeny strony z jego zdjęciami i rozrysowałam całą przeróbkę w programie graficznym.
Wyszło całkiem zgrabnie B)
Przyznam się szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, kiedy w tej walce zapadła decyzja o kupnie. Może już na samym jej początku. Ten wałach po prostu miał być mój cx
And he really came
Skończyłam bezsensowną kłótnię z samą sobą, zaczęło się oczekiwanie.A potem? Potem nastąpiło przykre rozczarowanie.
Paczka zawierała dokładnie to co zamówiłam - zestaw do malowania nr 4218. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz korzystałam z Monocerusa, więc ten sklep nie należy do dobrze mi znanych, ale na szczęście nie mogę się na niego poskarżyć. Wszystko dostarczone tak, jak trzeba, bez uszkodzeń, szybko i sprawnie.
Nie robiłam zdjęcia konia w opakowaniu ani dołączonych farb z pędzelkiem, jeśli chcecie możecie obejrzeć je u Capricorn, której jeszcze raz dziękuję za pomoc c:
Skoro wszystkie moje życzenia zostały spełnione, to co jeszcze mogło się nie udać?
Naprawdę, byłam w pełni świadoma, że figurka jest nieco fikuśna i powyginana, a do tego ma krzywe nogi.
Ale nie spodziewałam się takiej... tandety.
Rzeczą, która mnie oburzyła, był materiał, z którego figurka została wykonana. Na pewno o wiele, wiele tańszy niż ten stosowany do pospolitych breyerowych kopytnych. Taki tandetny plastik. W dodatku znaczyły go liczne fabryczne zabrudzenia - bo jestem pewna, że nawet, gdyby model nie był nowiutki, a używany, to czegoś takiego nie mógł się dorobić.
Przykład czerwonego zabrudzenia na kopycie.
A powyżej, widoczne nieco na nodze, śliskie zabrudzenia na matowej powierzchni. Spostrzegawcze oko ma szansę dojrzeć parę innych zabrudzeń.
Były też rozliczne dziury, jak ta z wewnętrznej strony lewej zadniej nogi.
Cóż... wałach to tutaj i tak nieco za dużo: