środa, 8 grudnia 2021

Mikołajkowo

 

Chociaż wszystkie materiały na posty jakoś mi się rozlazły i uciekły, to chciałam wejść na bloga i trochę sobie poględzić. Może i już po mikołajkach, ale co mi tam c;
I tak jedyną związaną z mikołajkami rzeczą są dwa nowe koniki.
Przyznam się, że w tym roku nie spodziewałam się modeli. W dodatku jakimś cudem moja rodzinka idealnie trafiła i podarowała mi akurat te dwa, których moje serce najbardziej pragnęło. Nie mam pojęcia jak, bo sama się nie spodziewałam, że tak się z nich ucieszę!
Aż mam ochotę od razu się za nie zabrać, bo oczywiście idą do customizingu. Czeka je głównie prepping i nowe kolorki, choć co do zimnioka mam nieco większe plany :3
Na razie tylko taka fotka komórką, ale oba modele doczekają się dokładniejszego opisu. Tylko muszą chwilę poczekać, bo przed nimi w kolejce jest jeszcze ktoś, a ja nawet nie zaczęłam szukać ładowarki do aparatu cx
Nie wiem jak u Was, ale u nas wyjątkowo zdążył spaść śnieg na mikołajki. Może i nie jest specjalnie obfity, ale za to temperatura utrzymuje się poniżej zera i ten marny śnieżek się nie roztapia.
Jeśli chodzi o rysunki, to jak zwykle skrobię sobie milion prac na raz - tradycyjnie mam więcej zaczętych projektów niż czasu na nie, z resztą z figurkami jest dokładnie tak samo.
 
Z nowych rzeczy: zaczęłam tworzyć rysunki w nowym stylu. Może nie jest zjawiskowy, ale od zawsze marzyłam, żeby móc sklecić takie proste koniki. 
Do tej pory nigdy nie wychodziły mi zbyt zgrabnie, stwierdziłam więc, że nie mam do nich drygu i na długi czas porzuciłam ten temat. Ostatnio jednak jakoś tak „same” zaczęły wychodzić spod mojej ręki, bez problemu, łatwo i przyjemnie, tak jak zawsze marzyłam. Kto by pomyślał, że żaby tworzyć te proste bazgrołki w gruncie rzeczy potrzeba więcej umiejętności, niż do normalnych rysunków?
Chyba jeszcze nie chwaliłam się Wam, że udało mi się też powrócić do regularnych treningów konnych. Już pod koniec października miałam pierwsze typowo sportowe jazdy, ale jakoś do tej pory nie było kiedy o tym wspomnieć. Wprawdzie nie wsiadam tak często, jak przed pandemią, ale i cieszę się, że mam możliwość powozić się trochę ujeżdżeniowo c;
Jeszcze z takich ,,okołokońskich" tematów, to mam ostatnio sporo przemyśleń na temat klasycznego ujeżdżenia - zarówno pozytywnych jak i negatywnych - oraz polskiego środowiska jeździeckiego. Odnośnie tego drugiego niestety głównie negatywnych. Nie mogę pozbyć sie wrażenia, że tutaj albo jest się wręcz zbyt ,,miłym" dla konia, albo nie zwraca się uwagi na takie ,,pierdoły" jak pion czy mowa ciała. 
No i jeśli jesteś pomiędzy, to jedni i drudzy wsadzą Cię do swojej złej szufladki - męczyciel koni lub głupia quniareczka. A mnie z kolei i jedni, i drudzy wydają się na swój sposób zacofani.

Ot, tak sobie egzystuję, rysuję, poruszam kontrowersyjne tematy i kłócę się z ludźmi. Raz jest lepiej, raz gorzej, ale jakoś powoli czołgam się do przodu c;

P.S. Okazuje się, że najlepiej ze wszystkich końskich tematów znam się jednak na rollkurze. Sprawdzone naukowo. 
P.P.S. Czyli w zasadzie wychodzi na to, że chyba jednak jestem tym męczycielem koni cx