poniedziałek, 23 września 2019

Wakacyjnej ferajny część pierwsza




Zrobiło się zimniej, a potem raz-dwa zagościła kalendarzowa jesień. Wtedy właśnie zrozumiałam, że chyba zwlekam z tym postem już nieco zbyt długo.

Wakacje to idealny czas na zdjęcia i miło fotografuje się koniki w promieniach letniego słońca, jednak uwiecznianie ani modeli, ani prawdziwych koni, ani martwej natury nie sprawiło mi takiej przyjemności, jak robienie zdjęć moim futrzakom.
Lubię fakt, że widać tutaj po prostu wszystko: charakterystyczne dla danego psa to a to, jego ,,miny", emocje, które mu towarzyszą; moment, w którym August się przewraca i jego minę agresywnego pluszaka... cx

Podziwiam także... ostrość. Naprawdę, to chyba moja ulubiona rzecz w zdjęciach - wszystkich zdjęciach. Większy format=większa ostrość=uczta dla moich oczu. Właśnie przez to nie lubiłam Canona... przez małe ISO i stąd słabą jakość zdjęć.
Canon, ble ble fuj fuj

Wybrałam zdjęcia, które z jakiegoś powodu lubię - może przez charakterystyczną dla danego psa pozę, spojrzenie, kolorystykę czy coś jeszcze innego. Chciałabym jednak zaznaczyć, że żadne z nich nie jest idealne: kadr, kolorystyka, światło; w każdym bym coś zmieniła...


To pierwsze zdjęcie zrobione przeze mnie Nikonem, na którym pojawił się pies. Na pierwszego wepchał się oczywiście August, futrzasta kula energii i niewiarygodny rozrabiaka!
Biega, szczeka, niszczy i zaczepia wszystko i wszystkich!
Powyżej razem z ,,braciszkiem" Kowbojem. Na wsi spędzali razem sporo czasu i muszę się poskarżyć, że uczył naszego grzecznego Kowbojka chuliganić.
Potwór atakuje!
 Tak się kończy zaczepianie większych od siebie!
 Polza uwielbia zabawę c; Augusta traktuje jednak o wiele mniej delikatnie niż Kowboja, kiedy zabawiała go jako małego szczeniaka... dawno, dawno temu...
Dwu-szczęki pies

Uszy młodego wciąż nie mogą się zdecydować czy chcą sterczeć, leżeć czy stać!
Oj mieliśmy już jeden taki przypadek... Obecnie przypomina gacka:
Chociaż mam nadzieję, że August nie pójdzie w ślady Kowboja.
Swoją drogą zdradziłam Wam właśnie jak najprościej odróżnić Kowboja od Mili.
Otóż Mila, jako rasowy kundel jamniczego pochodzenia, ma uszy jak przystało, w dół.

A teraz, jako mistrz zła, życzę powodzenia w samodzielnym rozróżnianiu psów d;
Chociaż rozmazane to bardzo chciałam je wstawić, bo świetnie ukazuje tego małego potwora

Lubię każde zdjęcie z tego ujęcia. Nie umiałam wybrać. Po prostu uwielbiam oglądać Kowbojka, to urodzony model <3
Widzę w tym zdjęciu dużo uczuć. Smutny moment pożegnania... (na kilka dni)

Typowa Milka .-.

Obserwujcie pilnie ogon tego pana, bo bardzo się zmienił! (może dojrzycie to i na jednym zdjęciu w tym poście, a jak nie to w części drugiej na pewno c;)


Tutaj podoba mi się jak Kowboj wyszedł

Przy psie z lewej strony się nie główcie; to pupil mojego dziadka, nie opisywałam go tutaj


I co? rozpoznaliście wszystkie? c;



P.S. Zdjęcia można powiększać. Przepraszam, wiem, że wszyscy to wiedzą, ale musiałam.

piątek, 13 września 2019

Znielubiane, rzadkie, zapomniane

Dzisiaj chciałabym przedstawić moldy najmniej udostępniane przez Breyera; te na których wypuszczono najmniej serii oraz nie odnawiane od dłuższego czasu.

O co mi chodzi z ,,najrzadszymi" moldami?
Wszystko zaczęło się od jednego z najrzadszych czyli deresza na moldzie Rearing Mustang wyrzeźbionego przez Maggie Benett, w tym malowaniu prezentującego się pod wdzięczną nazwą American Dream.
To jeden z najlepszych - według mnie - dębujących Breyerów. Zdziwiłam się, że przedtem się na niego nie natknęłam. Następnie odkryłam dwie rzeczy: po pierwsze, American Dream jest jedyną jak dotąd serią na tym moldzie; po drugie to premierowa seria, a konik jest z tego roku. Widocznie Breyer uznał go za dość zwyczajnego i zbytnio go nie promował.

Tak wpadł mi pomysł na wyszukanie moldów z pojedyńczymi seriami - a ponieważ takie ,,jedynki" to głównie tegoroczne nowości lista szybko wzbogaciła się i o moldy z większą ilością serii.
W skrócie na te konie mówię ,,rzadkie". Im mniej serii tym rzadszy model.

Dziękuję Alive z Blue Merlle za poddanie mi pomysłu z zapomnianymi moldami; bez nich post byłby o wiele krótszy i zdecydowanie mniej pasjonujący c:

Zaczynamy od tegoroczniaków, czyli jedynek.
 W przeciwieństwie do mustanga firma mocno chwaliła się Hamiltonem, czyli nową TRką dłuta Jenifer Scott, obecnie dostępną jako Premier Collection.

Natomiast Malik jest nwością, która wpadła mi w oko już w grudniu 2018. To słodka, realistyczna rzeźba przypominająca mi, o dziwo... rybę.
Mówiąc szczerze początkowo myślałam, że to SMka, przez brak dokładności rzeźby. Trochę smutne, że breyerowe Classici są tak nieszczegółowe... Przecież to dość duża skala.

Jest wśród jednorocznych jedynek także Brabant dłuta Mel Miller.
To Classic całkiem niedawno opisywany przez Capricorn.


Ostatnia z nowości, chyba najmniej znana, to MW Mini-Dazzle, ginący w cieniu swojego towarzysza, czyli SMki Albronza z rogiem.

Jedną serię - już nie tegoroczną - wyprodukowano także na moldzie do malowania Paint Kit Horse z wyrytymi kółkami z numerami.


Chciałabym zaznaczyć, że nie prześledziłam dokładnie historii koni do malowania ani dziwnych moldów (jak chociażby Boomerang poniżej), wstawiam kilka, które mi w ręce wpadły c; Potraktujecie je bardziej jako ciekawostkę niż jednostki faktycznie liczące się w rankingu :)


Inny koń do malowania, tym razem wypuszczony dwa razy, to Craft Kit Horse. Miałam okazję opisać jedno z jego wcieleń.
Co ciekawe pierwsza z serii była także pierwszym zestawem do malowania stworzonym przez Breyera. Do sprzedaży zestaw wszedł w 2001 roku.


Najnormalniejszym z moldów dwuseriowych jest Leaping Lipizzan Stallion w skali Mini Whinnies wykonujący figurę Kapriole.
W wersji siwej trenował pod okiem jeźdźców z austryjackiej szkoły.
Zaś jako rudy srokacz występował w cyrku.
Chociaż... czy tylko ja tam widzę gniadą wersję? Bardzo możliwe, że na IYB jest błąd i powinny być zapisane trzy serie.

Z moldów dziwnych dziwniastych mamy tu Boomeranga, który również do tej pory dostał dwa życia. Najpierw pojawił się jako gniadosz, a potem wcielił w Boomeranga, towarzysza dziewczynki imieniem Pru z serialu Spirit Riding Free.


Kolejne miejsce zajmuje Shire Mare z trzema wersjami. Poza serią przezroczystą wszystkie są porcelanowe.
Jedeny egzemplarz został sprzedany na aukcji  w trakcie Breyerfestu


Wśród najrzadszych moldów najwięcej jest jednak ,,czwórek", a tam prym wiodą przedstawiciele skali Mini Whinnies, jak Jumping Morgan Mare...
Ta gniadoszka była w zestawie z konikiem z moldu poniżej, dwoma przeszkodami, jeźdźcem i makietą placu

...czy kolejny skoczek, Jumping Thoroughbred Stallion, który...

...wystąpił wyłącznie w zestawach.

Co ciekawe, aż dwie czórki znajdują się w zestawie, który opisałam w poprzednim poście c:

Jeden z nich to Playful Foal.
Muszę zauważyć, że pamiętam jeszcze jedną serię do malowania z tym maluchem w środku, więc albo na stronie jest błąd, albo został on doliczony do walcowatej paczki (chociaż stawiam na tę pierwszą wersję, bo dość mocno się od niego różnił, a IYB najmniejszą różnicę uznaje za pretekst do uznania za odrębną serię).
Ten był dostępny jako jeden z Mini Whinnies Suprise
Dość dziwaczna rzecz - zestaw do malowania w pudełku o kształcie walca 


Drugim jest mold Draft Foal.
To ten złoty obok skrzynki c;

Poza maluchami cztery malowania dostali jeszcze dwaj przedstawiciele skali CL.

Ten wdzięczący się arab to Show Arabian. Z jego czterech serii tylko jedna (Onyxa powyżej) była całkowicie breyerowo-normalna. Poza Onyxem wystąpił w Zodiakach, serii półprzezroczystej, a także jako ,,Best in Show" z moherową grzywą i ogonem.

Ostatnia z czwórek to Wahoo King. Autorem moldu jest C. M. Herden.




Tutaj pojawia się jeszcze sekcja ,,zapomniane", czyli moldy na których najdłużej nie były wypuszczane nowe serie c;

Zaczynając od drugiego pod tym względem konika czyli dzieła Maureen Love Mustang Stallion, przedstawiam dwie serie produkowane w latach 1998-1999, delikatnie różniące się maścią.

Trzecim najbardziej zapomnianym konikiem jest klacz Mustang Mare, również dłuta Maureen Love, na której najnowsza seria została wypuszczona w roku 2001.
Tutaj jeszcze, zdjęcie starszej serii, żebyście mogli lepiej zobaczyć, jak rzeźba wygląda c:

Na czwartym miejscu znajduje się mold Kelso wyrzeźbiony przez - zgadnijcie - Maureen Love, który ostatni raz wystąpił w 2002 roku jako kasztanek.






A teraz pora na mistrza mistrzów, Breyera najbardziej zapomnianego i najbardziej znielubianego w jednym!


Ten niechlubny tytuł wędruje do Reflections Mesteño, wyrzeźbionego przez Rowland Cheney, który został dopuszczony do produkcji tylko raz, w 1996 roku.
Należał do serii mustangów Messenger Series, składającej się wyłącznie z mustangów autorstwa tego rzeźbiarza. Jak i pozostali posiadał własną kartę z tekstem.
Ciekawe czemu aż tak go zaniedbano. Aż tak kolekcjonerzy go znielubili? c;







Na koniec mold nie pasujący wprawdzie do żadnej z kategorii, ale będący moim ulubionym przykładem jak można zniszczyć bądź upiększyć mold malowaniem - czyli Roy the Belgian (obie maści firmowe).


Wszystkie zdjęcia do tego posta wzięłam ze strony Identify Your Breyer.
Stamtąd też czerpałam informacje, które jednak mogą nie być zupełne, jak zauważyłam już przy moldach Playful Foal i Leaping Lipizzan Stallion.


To tyle na dziś. Tak krótko. Do następnego c;