czwartek, 22 września 2022

Ich Troje, czyli Izabella, jeleń i definitywnie zła decyzja

 

Pora na krótką historię o tym, jak postanowiłam nie kupować więcej koników, więc przyjechały do mnie trzy nowe.

 

Właśnie stwierdziłam, że moja kolekcja w zasadzie jest kompletna, kiedy Wolfhorse ogłosiła, że ma kilka koników na sprzedaż. Wśród nich była między innymi klacz paso fino z Collecty, na którą czaiłam się już od jakiegoś czasu. Nigdy nie była wśród moich priorytetów, ale jako że mam już figurkę ccc od Schleicha, która dodatkowo jest całkiem podobna do tej collectowej, to izabelka kusiła mnie odkąd tylko ja zobaczyłam. A skoro już natknęłam się na egzemplarz w przystępnej cenie... po chwili wahania napisałam z prośbą o rezerwację. Już wcześniej kupowałam z tych samych rąk szwarcwaldkę Schleich, więc zaufanie do sprzedawcy dodatkowo skłoniło mnie do zakupu.
To tłumaczy jak izabelka nr 88924 znalazła się w paczce, która przyjechała do mnie niedługo później. Natomiast to, skąd wziął się tam schleichowy lipican 13887, jest już trudniejsze do wyjaśnienia.
Sęk tkwi w tym, że jest on nieskończenie brzydki. 
Było to pierwsze co pomyślałam, gdy zobaczyłam go w zapowiedziach na 2019 rok. Co więcej, od razu zauważyłam, że jego anatomia jest zbyt zła, żeby  naprawić go bez pomocy masy rzeźbiarskiej. Dlatego też zrezygnowałam z kupna...
...przynajmniej w teorii. Gdzieś głębiej w środku tliło się we mnie pragnienie, by kupić to brzydactwo i udowodnić samej sobie, że upiększenie go nie jest takie znowu niemożliwe. 
Wszystko wskazywało (i nadal wskazuje) na to, że poprawienie go wyłącznie przy pomocy nożyczek, owszem, JEST niewykonalne. Dlaczego w takim razie go kupiłam? No cóż... był na sprzedaż c'x

Kiedy pakunek dojechał, byłam w rozjazdach i pudełko trochę się naczekało, zanim sprawdziłam jego zawartość. A kiedy już je otworzyłam, byłam w niemałym szoku. Słyszałam wprawdzie o gratisach w postaci sprzętu, słyszałam o gratisach w formie pomniejszych figurek, ale do mnie przyjechał gratis w postaci... trzeciego konia. Nie źrebaka, nie sarenki, a normalnej figurki dorosłego konia firmy Schleich.
Początkowo nie wierzyłam w taką hojność i podejrzewałam, że jelonek trafił do mnie przez przypadek, ale Wolfhorse potwierdziła, że ogier quarter nr 13853 jest zadziwiająco dużym gratisem.

Nie kupuję może jakoś wybitnie często, ale powiem Wam, że dawno nie byłam tak zadowolona z zakupów. Nie dość, że wyszło wybitnie tanio, to jeszcze trzeci za friko :D Na pewno będę mieć oko na kolejne wyprzedaże c;

Opis zacznę może po kolei, od najbardziej przemyślanego zakupu, czyli klaczy paso fino. 
Żałuję trochę, że nie wyciągnęłam na tą sesję jej schleichowego odpowiednika (klik), bo jak dla mnie w wielu aspektach jest do niego podobna. Mam wręcz wrażenie, jakby była odpowiedzią Collecty na figurkę Schleich, jej rok młodszą, poprawioną wersją.
Oba konie zostały ujęte w podobnej pozycji. Ogiera schleich zaprezentowano w ni to ruchu, ni to stój. W zasadzie ciężko stwierdzić co to jest. Natomiast klacz wyraźnie przedstawia chód paso fino, z pojawiającym się niekiedy charakterystycznym odchyleniem do tyłu (przykład tutaj: klik). Oba mają podniesioną lewą przednią nogę, różnią się natomiast ustawieniem tylnych kończyn. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pozycja izabelki ma w sobie pewną reprymendę dla rok starszego ogiera. Coś w stylu ,,tak to powinno być zrobione".
Kolejną podobizną, która od razu rzuca się w oczy, jest kolor. Przedstawiając schleicha zauważyłam, że jego maść nie przypomina żadnej z tych powszechnie znanych. Po klaczy natomiast łatwo stwierdzić, że to izabelka lub ewentualnie kasztanka. Brak lub lekkie ledwo widoczne przydymienie na kończynach i miodowy odcień dość wyraźnie pokazują, co Schleich zrobił nie tak. Grzywa i ogon obydwu figurek są kremowe, co dodatkowo je do siebie upodabnia. Przypadek?
Kolejna różnica i zarazem podobizna to ogon. Oba modele go unoszą, jednak w przeciwieństwie do ogiera collecciak ma zaznaczony charakterystyczny dla rasy, łukowato wygięty rzep ogonowy.
Swoją drogą bardzo podoba mi się kształt włosia u klaczy, zwłaszcza jeśli chodzi o ogon.

Innym pozytywem jest rzeźba pyska, dużo lepsza niż w przypadku schleicha, tj. o wiele lepiej oddająca rasę. Wydaje się być przynajmniej próbą odwzorowania prawdziwych paso.
 W przeciwieństwie do schleicha ma nieco garbonosy profil i oko o wiele bardziej przypominające samą rasę. Tutaj dla porównania przykładowy pysk konia paso fino (klik).
Z jakiegoś powodu na zdjęciach łeb wydaje się być całkiem spory w stosunku do ciała, mimo że postarałam się ustawić aparat pod optymalnym kątem. W rzeczywistości jest dość proporcjonalny.

Uwagę zwraca także fakt, że obie figurki mają strzałkę zakończoną chrapką na nosie, jednak w przypadku collecty malowanie zostało o wiele lepiej wykonane. Z resztą od ostatniego posta Blue Merlle firmowe malowanie collect sporo zyskało w moich oczach.
I na koniec opisu tradycyjne rzuty od góry i od dołu.
Chociaż moja teoria o przytyku Collecty w stronę Schleicha nie jest zbyt prawdopodobna, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że nowe modele są projektowane i rzeźbione ze sporym wyprzedzeniem, a oba paso dzieli jedynie rok (ogier Schleich to nowość na 2020, natomiast klacz CollectA na 2021)... wprawdzie zapowiedź schleicha pojawiła się już w 2019, ale nie wiemy od jak dawna w planach był collecciak.
Kończąc to przydługie uzasadnienie, moja teoria jest niezbyt wiarygodna, ale sami przyznacie, że fakt w jak w wielu aspektach obie figurki są podobne, jest nieco podejrzany.
 Poza tym czym byłoby życie bez nieprawdopodobnych teorii?

Kolejny na liście do opisania (ułożonej od najbardziej do najmniej spodziewanego nabytku) jest ogier lipicański.
Tym razem postanowiłam pominąć cechy upodabniające go do ukazanej rasy, bo obok lipicana to to nie stało. Nie da się jednak przemilczeć faktu, że gdyby powstała lista top 10 najbrzydszych schleichy, to zajmowałby miejsce w pierwszej trójce.
Poszczególne części ciała nie tylko są niekształtne, ale kompletnie nie pasują do reszty. Malutkie, krótkie nóżki, przeogromna kłoda zwężająca się ku tyłowi, a w dodatku na środku grzbietu widoczne jest wybrzuszenie.
Sprawia wrażenie jakby przód i tył konia były tworzone osobno, a przy próbie połączenia obu połówek wystąpił jakiś problem. To niedoróbka podobna do tej u ogiera shire, którego opisywałam jakiś czas temu, tyle że tam była ona niemalże jak złudzenie optyczne, a tutaj jest o wiele bardziej widoczna.
Ogon i grzywa to typowe schleichowe strąki, chociaż trzeba przyznać, że całkiem porządnie pomalowane.
Typowo schleichowy pysk wydaje się wyglądać jeszcze gorzej niż u większości, a brzydkie łączenie z szyją na pewno wizualnie nie pomaga. Swoją drogą widać tu wyraźne podobieństwo do niegdysiejszych ssowych startowców (klik), o którym też już kiedyś wspominałam przy innym schleichu.
Sama szyja, poza tym, że jest bezkształtna, to mierzy z dziesięć metrów. W zestawieniu z ogromną piersią i krótkimi nóżkami, cóż... nie robi to najlepszego wrażenia.
Może to już nadinterpretacja, ale mam wrażenie, że jego dziwność jest widoczna nawet od tyłu. Spójrzcie tylko na ten zad i dziwne przewężenie nad stawem skokowym... Z tym gościem jest coś nie tak.
Przynajmniej od góry i od dołu wygląda w miarę normalnie (': Swoją drogą spód kopyt i nałożone na nie podkowy prezentują się całkiem dobrze, zwłaszcza jak na schleicha.
Ogólne wrażenie: złe. Przeróbka tego pana to będzie sporo zabawy. Mam już nawet opracowaną strategię:
Plan A - przerobić model tak, żeby zniwelować jak najwięcej niedoskonałości.
Plan B - jeśli dam mu naprawdę długą, dwustronną grzywę, to większość konia powinno się udać zakryć :3
Plan C - wyrzucić konia za płot, usunąć z posta i udawać, że w życiu go na oczy nie widziałam.
Jak widać jestem gotowa do działania, życzcie mi powodzenia :}

Tymczasem pora na drugiego i ostatniego konia w tym poście, czyli najmniej spodziewanego, gratisowego schleicha :)
Może i od boku nie przypomina quarter horse'a, jednak od razu mi się z tą rasą skojarzył od... przodu. I nie, tym razem nie wyśmiewam schleichowej anti-proporcjonalności (chociaż to całkiem dobra obelga, muszę ją zachować dla jakiegoś przyszłego schleicha).
Nie wiem jak Wam, ale mnie ten pysk sam przywodzi na myśl AQH. Wprawdzie nie przypomina go już tak mocno z profilu, ale nie wymagajmy za dużo, to tylko schleich c; 
Już sam fakt, że rasa, z którą model od razu mi się skojarzył, to faktycznie JEST jego firmowa rasa, wystarczył by ze zdumienia spadły mi kapcie.
Figurka nie ma jakichś poważnych błędów anatomicznych (zwłaszcza w porównaniu do pana opisanego przed chwilą), ale obraz zakłóca... grzywa. Niby niepozorny element, ale moim zdaniem mocno wpływa na odbiór całości.
Model dość zabawnie prezentuje się od tyłu, kiedy grzywa tworzy króciutki irokez. Swoją drogą od tyłu jego rozłupany zadek wydaje się nieco bardziej quarterowy, szkoda tylko, że jest taki drobny i raczej nie uda się zrobić z niego wielkiego westernowego zadu. Może lepszym wyborem byłoby pójście w inną odnogę hodowli? Z tego co kojarzę Schleich nie wskazał, jakoby ogier był koniecznie AQH, według nich to po prostu quarter.
Z resztą kogo ja próbuję oszukać, przecież i tak oryginalna rasa, maść i przeznaczenie nie grają roli przy przeróbkach d;
Tradycyjne rzuty od dołu i od góry, przy czym jeśli chodzi o rzut od dołu, warto dodać parę słów o kopytkach.
Prezentują się one całkiem normalnie, poza tym jednym uniesionym dziwadłem, które łączy się z nogą pod dziwnym kątem i tworzy... takie oto coś jak na zdjęciu powyżej.
Podobnie jak poprzednicy, jelonek idzie do przeróbki i przyznam szczerze, że sama jestem ciekawa co z niego wyjdzie, bo jak na razie nie mam planów co do maści, grzywy, niczego konkretnego. Na pewno zrobię z niego quartera.
Albo... i nie. Kto tam mnie wie?

Jak to mam w zwyczaju zrobiłam tej trójce jeszcze mini sesję, ale wtedy była ich czwórka... więc poczekam z tymi olśniewającymi arcydziełami fotografii do następnego posta, w którym to owego gościa przedstawię. Kto wie o kim mowa, ten wie, kto nie wie może sobie przeczytać w zapowiedziach ;p

Tymczasem żegnam się z tą częścią z Was, która dotrwała do końca tego przydługiego posta. Do następnego!

10 komentarzy:

  1. Wiem to wiem, tralalem XD, ale i tak czekam na posta bardziej niż na zbawienie :P
    A schleiche jak to schleiche, trochę się wyklepie, trochę o ziemię grzmotnie i tak od nowości mają ryjce popsiute bezpowrotnie... gorzej już nie będzie XD Pozdrawiam i proszę mi tu szybko gości przerabiać, bo wstydzą się na pastwisku pokazać przed kobyłkami....

    P. S. Pomysł na posta: zdjęcia wszystkich koników w kolekcji, byłoby śmiesznie ujrzeć je kiedyś zebrane w gromadkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz jest po prostu dziełem sztuki c'x

      Usuń
    2. No i nie wiem czy to pochwała czy nagana XD

      Usuń
    3. Pochwała, pochwała. Zwłaszcza ujął mnie fragment o traktowaniu Schleichy, chociaż zdradzasz w nim moje tajniki.

      Usuń
  2. Bardzo interesujący blog :)

    pasza dla koni
    <a href="https://masterspolska.pl/k/pasze-dla-koni/pasze-dla-koni-chudych/>pasze dla koni</a>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysłowa reklama, ale nie sądzę żebyście znaleźli u mnie wielu klientów c;

      Usuń
  3. Odkąd zobaczyłam tę paso fino, rozmyślałam nad zakupem, z resztą rozmawiałyśmy o tym. :p Teraz podoba mi się jeszcze bardziej. Cóż, może kiedyś się u mnie pojawi. Ma cudowny ogon, robi całą robotę.
    Lipican wygląda na konia, który musiał do ciebie trafić. Kto, jak nie on? A quarter to całkiem miła niespodzianka, jego chyba najbardziej nie mogę się doczekać. Zrób mu warkoczyki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż taki mam zły gust? (': Ale cóż, no musiał wpaść mi w ręce. Przyciągnęła go do mnie jakaś niewidzialna siła

      Usuń
  4. "Właśnie stwierdziłam, że moja kolekcja w zasadzie jest kompletna"

    Tak się da...?
    Klaczka paso jest fajna, ale jakoś tak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Collecta to teraz takie coś w połowie drogi między starym Schleich i Collectą. To chyba te grube nogi. I przysięgam tak ogólnie im od detali urywa. No słodkie są, ale trochę mi zaczyna brakować tańszych ładnych modeli w skali LB.

    Lipican z kolei ma gdzieś w rodowodzie Scooby Doo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Da się da, ale trzymać się tego nie da c'x
      CollectA faktycznie idzie trochę w Schleicha. Niby nie dziwi mnie to, jako że w końcu to jej największy konkurent, ale strasznie mi szkoda, bo widziałam w CA potencjał. A Scooby w drzewie genealogicznym siwka w zasadzie całkiem sporo wyjaśnia...

      Usuń