wtorek, 19 marca 2019

Breloczki z Chin

z podszeptem filozoficznym

 Ponieważ w planowanym poście jakimś cudem zepsułam html, a czas biegnie nieubłaganie, wzięłam się za coś innego - tak oto powstał ten post, na spontanie, zdjęcia cyknęłam na spacerze z futrzakami i się wzięłam za pisanie c;
Głównymi bohaterami dzisiejszego posta będą te oto dwa maluchy:
Już na pierwszy rzut oka widać że Made in China, można to z resztą przeczytać na nalepce na brzuchu.
Oba koniki są wałachami. 
Chyba każdy trzymał kiedyś w dłoni konika takiej budowy (a przynajmniej ja miałam ich dużo): zwykły plastik, na nim tania imitacja zamszu, łatwo się zdrapująca, do tego tandetne brązowe oczy i naklejona, futerkowa grzywa.
Ale fakt, że tani, nie musi oznaczać od razu; tandetny. Tak jak w przypadku tych dwóch.
Breloczki dostałam od siostry, jak zapewne pamiętacie, również zarażonej pasją modelarską. I patrząc na nie, wiem, dlaczego mi je kupiła.
Pomimo tandetnie zrobionego futra, oczu, grzywy i ogona który się niemiłosiernie kręci, ja również nie uznałam tych maluchów za nic niewartą chińszczyznę, bo mają jeszcze coś. Piękny kształt.
Cudnie zarysowane mięśnie, odpowiednie proporcje, a ich skala podobna jest do... Stablematesów!
Spójrzcie jak malutkie są przy Północy! Arabka Schleich mogłaby udawać, że to jej źrebaczki.
Krzywe oczęta te
Obie figurki mają doczepiony breloczek i dwa ozdobne lańcuszki - sama nie wiem na co one i po co one.
Ogon jest zrobiony z twardszego niż grzywa włosia, trudnego do opanowania i zawijającego w loki na końcach.
Grzywa została naklejona niezbyt starannie. U gniadosza w miarę przypomina niechlujny irokezik, a białasek ma pokrytą ,,irokezem" zdecydowanie zbyt dużą powierzchnię szyi.
W miejscu kopyt wysprejowano szare plamy, co nie wygląda za dobrze .-. 
Czyż ten pyskol nie jest słodki? Wygląda jak szetland ofutrzony na zimę.
Co jak co, ale na pewno mogę powiedzieć o tych milusińskich, że nie są ani trochę fotogeniczne .-.
Z minusów jeszcze to, że gumka trzymająca ogon (jako ,,zapakowany") zrobiła w futrze na nogach mocne wgłębienia, w dodatku barwiąc to miejsce na żółto.
Znając mnie domyślacie się zapewne, że co jak co, ale własnych figurek w takim stanie jak do mnie przybyły nie zostawię.
Rudemu pewnie poprawię irokezik, a siwemu zadbam o falki na ogonie i postaram się nadać jego grzywie wygląd długiej i falowanej.
Kojarzy m się bardzo z jakimś bajkowym wierzchowcem, a zwłaszcza jednorożcem. Dostał już ode nie imię - Eenhar (po luksembursku jednorożec).
Gniadosza nazwałam Baj (po węgiersku kłopot), a na drugie Gagatek. Fikuśnie mu z oczu patrzy c;
 Wiecie co, patrząc na te piękne słońce i śliczne figurki dostrzegłam... po prostu syf.
Przykładowo to zdjęcie; nie byłoby nawet strasznie złe, gdyby nie wchodzący w kadr gumowy pasek. Po prostu śmieć, którego komuś nie chciało się wyrzucić.
Do refleksji skłoniło mnie te tych kilka zdjęć z miastem, szarym, burym, w tle.
To strasznie smutne jak ludzie niszczą planetę, co więcej wszyscy widzą problem i nikt niczego z tym nie robi. Najlepiej cały mechanizm obrazuje chyba zeszłopiątkowy strajk, na którym nie byłam, bo uznałam go za bezsensowny.
Po prostu wychodzimy na ulice, żeby pokazać ,,klimat jest zły" i ,,musimy coś zrobić", i... w zasadzie to tyle.
Wszyscy wiedzą, że trzeba coś zrobić. Przytakują, mówią ,,trzeba walczyć o planetę". Wszyscy się ze sobą zgadzają. Tylko kto coś robi? 
Protest przeciwko wszystkiemu to protest przeciwko niczemu. Niczego nie zmienił.

To tak jakbym zorganizowała protest przeciwko temu, że uczniowie się nie uczą na sprawdziany. Mogę sobie wyjść pokrzyczeć, ale co to zmieni? Do kogo ten przekaz? Kto ma zacząć się uczyć? Kto powinien zadbać o środowisko?

No my...




P.S. Dajcie znać jak podoba Wam się ta nowa czcionka, bo niby pasuje do szablonu, ale strasznie mnie wkurza.

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie koniki przeurocze:3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle nie zauważyłam Twojego komentarza >.< Faktycznie, są słodkie :)

      Usuń